Wpisy archiwalne w kategorii

inne

Dystans całkowity:3766.63 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:204:40
Średnia prędkość:18.40 km/h
Maksymalna prędkość:62.06 km/h
Suma podjazdów:20350 m
Maks. tętno maksymalne:190 (101 %)
Maks. tętno średnie:159 (84 %)
Suma kalorii:147225 kcal
Liczba aktywności:54
Średnio na aktywność:69.75 km i 3h 47m
Więcej statystyk

Wisła - Dom

Niedziela, 18 września 2011 · Komentarze(1)
Kategoria inne, 100-150
Droga powrotna już odbyła się dość spokojnie no może po za koziołkiem Szwagra i drobnymi korektami drogi większość trasy była identyczna.
To te lepsze ścieżki w lesie © Accjacek

Rozstaliśmy się w okolicach Placu Papieskiego a chłopaki pognali do swoich domków.

Co do fotek to proszę je szukać u Adama który był naszym naczelnym fotografem :)

Udało mi sie skleić w jeden kawałek - Dzięki Adam za radę

cad:71

Dom - Wisła

Sobota, 17 września 2011 · Komentarze(5)
Kategoria inne, 100-150
Start umówiony na placu Papieskim o godzinie 8:00 cel Wisła. Skład mocno eksperymentalny bo po raz pierwszy jechaliśmy razem nie wiedząc czego po sobie oczekiwać czyli Ja, Szwagier i Adam (limit).
Z racji że już mieliśmy trochę przygód z Adama „Garminem” więc odpowiedzialność za wytyczenie trasy spadło na moją Automapę to pozwoliłem jej poszaleć czyli wersja piesza.
Po dojechaniu mogę stwierdzić że 60%-70% wypadło nam terenami a reszta jakimiś opłotkami przez wioski mam nadzieje że trochę „Garmina” zawstydziłem :)
Jedynym problemem jest bateria która nie potrafi podtrzymać telefonu przy życiu nawet przez parę sekund co powodowało że pomimo akumulatora niestety nawi wyłączała się (wertepy) kilkukrotnie.
Dlatego też trasa w kawałkach może uda mi się scalić to wyświetlę w jednym kawałku.
EDIT: Scalenie powiodło się jeszcze raz dzięki Adam za podpowiedź

Na miejscu wciągaliśmy po szaszłyku a następnie zaliczyliśmy lodziarnie gdzie dołączył Tomek z Krzyśkiem. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy niestety uparli się że wracają do domu tak że pojechaliśmy sprawdzić czy wsiądą do pociągu i pojechaliśmy szukać kwatery.
Końcem końców nocowaliśmy tam gdzie w zeszłym roku.
Ale jeszcze wjazd pod osiedle Jużyków gdzie byłem w maju trasa wjazdu na ostatniej mapce. Pojechaliśmy w trójkę zaczęło się lekko a ilość emocji dozowana z każdym kilometrem więcej. Co mnie cieszy to podjechałem cały dystans coś co w maju było dla mnie po za zasięgiem co z resztą nie wiem bałem się oglądać :) z tego co wiem to szwagier dopchał gdzie zakończył Adam to tylko on wie.
Ale … to nie koniec krótka narada i Szwagier pasuje a Ja i Adam ruszamy w górę kończy się asfalt i zaczynają szutry i podjazdy które niestety wysadziły nas z siodeł i trzeba było pchać spory kawałek.
Na szczycie chwila narady w którą stronę jedziemy i ruszyliśmy dalej już jadąc w zupełnych ciemnościach tylko nasze lampki rozświetlały mrok może i lepiej bo przynajmniej nie widziałem co nas czeka :)
Jadąc po ścieżce pełnej kamieni i korzeni latałem jak pies spuszczony ze smyczy tak mnie wytrzepało a gdy dotarliśmy do zjazdów to tylko miałem szczęście że leśników nie było bo moje hamulce jęczały jak papuga obdzierana ze skóry. Ale udało się dojechać do cywilizacji bez żadnego uszczerbku na zdrowiu tylko napęd popiskiwał radośnie cała drogę do domu ale to już w kolejnym opisie.

Tyle było widać jak Adam używał flesza w aparacie fotograficznym - pomyślcie co było widać przy świetle naszych lampek :) © Accjacek


A po powrocie na kwaterę wyskoczyliśmy na Pizze i lokalne piwko a przy okazji zaczepiliśmy na urodziny jednego górala :) po powrocie na kwaterę dyskusja do północy o rowerowaniu i w końcu upragniony sen


Poniżej track z naszego górskiego objazdu tak przyglądając się to może być to ciekawy początek dla większego rowerowania po grzbietach gór albo ucieczki do Czech :)


cad:68

BP czyli pompowanie kół na Dorotce

Piątek, 16 września 2011 · Komentarze(1)
Kategoria inne, do 50
Po wykonaniu wszystkich obowiązków domowych i spakowaniu sakw, zabrałem się za wymianę opon w mojej maszynie na bardziej terenowe.
A że pompka którą dysponuje to taka trochę atrapa to postanowiłem wyskoczyć na BP skorzystać z kompresora. Ciągle kołatała mi w głowie myśl że chłopaki zgadali się pod dworcem PKP celem wyjazdu do Będzina na Dorotkę.
Czas był odpowiedni więc obrałem kierunek Sosnowiec i pojechałem. Nawet udało mi się być no. 1.
Zaraz potem pojawił się Tomek a parę minut później Adam z Grzegorzem. Po raz pierwszy miałem okazje zobaczyć ostre koło w akcji i to w wersji hard – powiem tak szacun.
Sam przejazd w szybkim tempie a u góry czekały nas prasa i radio bo były flesze i słychać a słabo widać. Czekali na nas dwaj kumple Adama niestety imiona mi umkły ale pozdrawiam.
Po dobrych 30min dyskusji ruszyliśmy do domów powoli się rozjeżdżając każdy w swoją stronę.
Tłumy na Dorotce © Accjacek


cad:82

Pit-stop

Niedziela, 11 września 2011 · Komentarze(7)
Kategoria inne, do 50
Pojechałem pokibicować chłopakom no i bidony po podawać.
Jak dla mnie to czołówka prezentowała szalone tempo.
Ogromne brawa dla Krzyśka że nie dał się zdublować, Tomkowi że na cudzym rowerku całkiem niezły wynik wykręcił i drugiemu Krzyśkowi za walkę nie wiele zabrakło żeby zrobił pełną rundę.

przygotowania do startu © Accjacek


Przygotowania do startu2 © Accjacek


Gotowi do startu ? © Accjacek


No i poszli © Accjacek


Tomek naciska © Accjacek


Krzyśki jeszcze razem © Accjacek


cad:75

Wycieczka na mase Zabrze

Piątek, 9 września 2011 · Komentarze(0)
Kategoria inne, 50-100
Wyjazd w identycznym składzie jak do Gliwic czyli ja, Tomek i Andrzej który jest Adamem :)
Prowadzący już drugi raz był "Garmin" i jak zwykle dostarczył nam troche emocji prowadząc nas przez wysypisko śmieci i jakieś błotne przeprawy.
Co dziwne ogródków działkowych nie było.

Masa strasznie długa trwało to prawie 2 godziny i zakończyła się o 20:00 więc wiele nie zwlekając ruszyliśmy do domu już bez większych przygód bładząc jedynie to tu to tam.

cad:70

Smoleń, Ogrodzieniec i umierające napędy

Sobota, 3 września 2011 · Komentarze(2)
Kategoria inne, 100-150
Wyjazd miał być wyjątkowo light bo i dzień wcześniej troche późno skończyliśmy się masować przez bytomskie ogródki. Wyjazd o godzinie 9 z minutami do mojego wyjazdu podłaczył się Tomek. Początki bardzo spokojne jak to ładnie stwierdził tu cytuje "chyba masz jakąś ukrytą opcje omijania podjazdów w tej nawigacji" a Sigmie metry przybywały niby płasko no właśnie niby tylko skąd się brały te zjazdy które wykończyły już mój sfatygowany układ hamulcowy :)

W okolicach Smolenia nawi zaczyna fixować specjalnie nie poprawiałem mapy co by pokazać że rowerem też da się latać :)

Tajemnica wyjaśniła się pod zamkiem gdzie spotkaliśmy dwóch Panów z klubu krótkofalarskiego nadających sygnał na cały świat ( z tego co się dowiedzieliśmy mieli w tym dniu udane połączenia ze Stanami i Japonią)

Tak rozmawiając o ciekawostkach związanych z krótkofalarstwem i rowerowaniem upłyneła nam godzinka.

Gdy już pożegnaliśmy się jeszcze przyszło zobaczyć ruiny które Tomek podjechał a ja się wprowadziłem (znowu wysadzony zostałem z siodła i pomimo usilnych prób nie udało mi się już ruszyć do góry na rowerze więc ruszyłem obok.
Pare fotek i narada gdzie dalej mnie ciągło do domu bo miałem zaplanowane wieczorne piwko a Tomek miał smaki na pokręcenie korbami więc pojechaliśmy na Ogrodzieniec (mi też pasował bo są tam lody włoskie) niestety ciągnie wilka do lasu i gdy staneliśmy na skrzyżowaniu z szlakiem Tomaszek tak długo marudził i zapewniał że szlak jest prosty i przyjemny że się poddałem i pojechaliśmy lasami.
Oczywiście było wszystko czego można się było spodziewać krzaki, zielsko, kamienie, korzenie i piasek tylko błotka niewiele. A ja i moje opony + piasek to katastrofa tak że jestem mega happy że nie zaliczyłem żadnej gleby a kląłem pod nosem przez całą droge nawet udało mi się nawiązać monolog z rowerem "jedź, proszę k... jedź" przebijając się przez te piaski.

Podsumowując "krótki szlak" średnia z 24 km/h spadła nam do 18 km/h a że Tomaszowi troche szlak się rozjechał to zamek mineliśmy bokiem i musieliśmy go w końcu podjechać dwa razy dlatego jest na mapie taka pętla.

W Ogrodzieńcu Pani ufundowała mi za moje męki na niebieskim loda w rozmiarze mega (włoskiego zaznaczam)

Po konsumpcji wskoczyliśmy na rowerki i już mocno poskrzypując pojechaliśmy do domku w miare znanymi szlakami troche na nawi troche trasami Tomka.

Z ciekawostek technicznych: Tomka rower jest już tak wyszkolony że sam mu dobierał całą niemal droge przełożenia tak że nawet go nie widząc było go słychać bo non stop było słychać charakterystyczne kliknięcia napędu. Ja za to skrzypiałem po ogrodzieńcu jak wyjęta "Ukraina" ze stodoły po 25latach o dzwiękach z układu hamulcowego nie wspomne.

Podsumowanie:
Wyjazd udany :)

I kto mi powie że rowerem nie jest tak samo szybko jak LOT-em


a to już powrót


I pare fotek

Tomek utracił kontakt z bazą już na początku wycieczki :) © Accjacek


Tomek i jego maszyna w ruinach - SLX już był przetarty © Accjacek


A to nasz cel albo to co z niego zostało © Accjacek


Na szlaku mijaliśmy mury jakiejś starej posiadłości i kurchan żołnierzy AK © Accjacek


cad:77

Masa Gliwice

Piątek, 2 września 2011 · Komentarze(7)
Kategoria inne, 100-150
Wyjazd planowany już od Masy w Katowicach choć frekwencja była słaba bo tylka ja z Tomkiem miałem jechać. Zbiórka miała być w Katowicach pod teatrem gdzie Tomek dotarł pierwszy i jeszcze wychaczył Andrzeja zwanego Adamem (ta moja pamięć) tak że było nas trzech.
Z racji że ja dałem ciała i się spóźniłem więc chłopaki troche poganiali co w moim przypadku sprowadzało się do stanu przedzawałowego ale mi nie uciekli ... a może poprostu czekali na mnie?

W każdym razie trasa do poszła sprawnie i o 17:30 meldujemy się w Gliwicach.
Kawalkada wystartowała nawet sprawnym tempem to pierwsza taka masa która przekroczyła prędkość 15 km/h. A po zakończeniu objazdu zaczęła się nasza przygoda ta bardziej zagmatwana trasa to powrót opisywać nie będe bo książke można by napisać i nie jest to wina mojej nawigacji :)
Dla ciekawskich nadmienie że ogródki w bliżej nieokreślonej lokalizacji i w zupełnych ciemnościach to jest to a gdzie jeszcze byliśmy to tylko nawigacja naszego kolegi Andzeja zwanego Adamem wie.


cad:80

Do sklepu, Pogoria + Przeczyce

Środa, 31 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria inne, 50-100
Wyskoczyłem do pewnego słynnego w rowerowym światku sklepu rowerowego w Sosnowcu celem przymiarki do przyczepki rowerowej (przygotowania do następnego sezonu :) )
A po obrałem kierunek na DG i wykonałem telefon do Tomka czy ma ochotę się polansować po Pogorii a że coś szybko nam ta Pogoria się skończyła to zaliczyliśmy jeszcze Przeczyce i w ciemnościach omijając samobójców wędrujących wokół Pogorii III wróciliśmy do domków.

cad:85

Zamek Lipowiec, zamek Tęczyński i chyba jednak pałacyk w Młoszowej

Sobota, 27 sierpnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria inne, 100-150
Start ok 8.00 w kierunku jak w tytule zresztą na mapie wszystko widać. Wyjazd miał być lekkim tym bardziej że tylko ja ze szwagrem jechaliśmy. I pewnie by tak było gdyby nie podjazdy które potrafiły się ciągnąc w nieskończoność.

Szwagier wykańcza 1km podjazd © Accjacek


Pierwszy na celowniku Lipowiec:
Tam jedziemy - Lipowiec z oddali © Accjacek

w sumie podjazd krótki ale stromy można spaść z siodła szczególnie gdy kończy się asfalt i zaczyna ścieżka ja wybrałem wersje dla pieszych i zaliczyłem 50% podjazdu niestety moje oponki mnie zdjęły z siodła.
Szwagrowi zabrakło zębatek na przodzie :) © Accjacek

A to już zamek Lipowiec cel nr 1 zaliczony © Accjacek


Następnie wystartowaliśmy w kierunku Zamku w Tęczynie zaczepiając o studio filmowe "Alwernia" przy A4
Studio filmowe "alwernia" © Accjacek

A po drodze mineliśmy ciekawy zegar
W sumie motto jak najbardziej prawdziwe © Accjacek

A to już zamek Tęczyński © Accjacek


Niestety zamek zamknięty a nam nie chciało się szarpać z rowerami żeby znaleźć wyrwę przez którą ponoć można się dostać do środka. Z pozytywów wygląda że zamek jest remontowany co pozwala liczyć że jeszcze będzie go można zobaczyć.

Jedziemy dalej kierunek Młoszowa to jedno z miejsc które ledwo udało się nam odnaleźć niestety pomimo właściciela całość podupada i jest dewastowane
Pałac? Zamek ? w Młoszowej © Accjacek


Kiedyś w ogrodach też ustawiano krasnale tyle że były mniej rubaszne © Accjacek


kiedyś nie było lodówek to i karteczki były nie co większe © Accjacek


Po krótkim posiedzeniu w ogrodach pałacowych ruszyliśmy w kierunku domu. Jedynym niemiłym dla nas elementem podróży był przejac przez Trzebinie jak tam śmierdzi z rafineri to tragedia.

I małe podsumowanie: temperatura dziś była zabójcza szczególnie dla sprzętu Sigma straciła łączność z pulsometrem a pod koniec jazdy wyświetlacz zaczął się odbarwiać. Nawigacja zaczęła świrować pawiana tzn. gubiła trasę a ślad musiałem lekko retuszować bo dodała lekko z 10km na szczęście były to błędy bardzo widoczne na śladzie przejazdu, ja osobiście wypiłem hektolitry wody.

cad:71

Masa Katowice, Linia nr 12 i gonitwa przez Sosnowiec

Piątek, 26 sierpnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria inne, do 50
Wyjazd miał być light-owy bo dogadałem się w sumie tylko z Tomaszem że jedziemy na mase i mamy się spotkać na miejscu. Nikt inny się nie zapowiadał.
Wyjechałem z domu i żółwikiem doczłapałem się do Katowic na zbiórkę po pewnym czasie dołączył Tomek który 2x zmieniał plany odnośnie w jaki sposób dotrze na masę a właściwie to skąd.
Po kilku chwilach pojawiły się też Krzyśki którzy śmigali po parku Chorzowskim.
Było nas więc 4 osoby. Sam przejazd jak zwykle ślimaczym tempem pomimo że było nas mało w porównaniu z Zabrzem ale było z kim pogadać i fotek nie będzie.

Powrót to inna bajka wsiedliśmy za autobus linii 12 i tak sobie śmigaliśmy do domu niestety Pan kierowca źle czuł się w roli lidera i doprowadził mnie do ciśnienia jak widać w pozycji HR max (ze wzoru umarłem o 2 pkt) po tej przygodzie wysiedliśmy z linii 12 i pojechaliśmy sprawnym jak dla mnie tempem tylko Tomek się nudził i koło ZUS-u w Sosnowcu włączył swoje młynkowanie co przy dłuższej jeździe mogł by się skończyć dla mnie przebiciem wyniku HR max zafundowanego przez kierowce autobusa. Na szczęście do domów było blisko więc każdy zaczął zmykać w swoje strony.

<a href="" title="GPSies - Masa Katowice"><img src="http://www.gpsies.com/images/linkus.png" border="0" alt="GPSies - Masa Katowice" /></a>

cad:73

Według GPS podjazdów było 230 m niestety SIgma to paść :(