Wpisy archiwalne w kategorii

150-200

Dystans całkowity:341.55 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:16:53
Średnia prędkość:20.23 km/h
Maksymalna prędkość:47.15 km/h
Maks. tętno maksymalne:171 (90 %)
Maks. tętno średnie:131 (69 %)
Suma kalorii:12662 kcal
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:170.78 km i 8h 26m
Więcej statystyk

Pierścień rowerowy dookoła Poznania

Sobota, 13 września 2014 · Komentarze(3)
Kategoria 150-200, Samotnie
Przydało by się zweryfikować ten pierścień bo jest mały bałagan z trasą i oznaczeniem. Na moje szczęście jechałem po śladzie bo tak to bym zrobił pewnie ponad 200km gdyby chcieć jechać na oznaczenia szlaku i szukać gdzie są błędy w oznaczeniach już nie mówiąc że niekiedy jedzie się przez łąkę dodam że zarośniętą. Ale od początku..
Zaczynam tuż przed 9 rano uruchamiając nowy programik na komórkę o nazwie Locus który pozwala nawigować po uprzednio zapisanym śladzie GPS i po całym dniu testów mogę potwierdzić że jest spoko. Ja ruszyłem od Kiekrza zgodnie z ruchem wskazówek zegara co pod koniec okazało się złą decyzją ale zapis był że szlak jest w obie strony teraz bym ruszał w przeciwną no ale z drugiej strony poligon można przejechać tylko w określonych godzinach a przy takim dystansie nie byłem pewny czy dam radę dojechać.

Za Biedruskiem trasa prowadzi w kierunku Murowanej Gośliny pierwszy zoonk tuż za miastem przed wiaduktem bo odchodzi polna droga a oznaczenie jest przy tej polnej drodze a nie asfalcie więc zawracam i dobijam do Warty pod wiaduktem. Szybka konsultacja z Locusem i wiem że powinienem się znaleźć po drugiej stronie więc ponownie zawracam i tym razem wiaduktem dalej spokojnie aż do granic Puszczy Zielonka gdzie przegapiłem znak i ponownie zawracam. W lesie jak w lesie choć miałem przyjemność spotkać jeżyka, Jelenia i skórę z węża więc jest to żywa puszcza reszta standard piasek, gałęzie, i bramy do lasu które stoją przeszkodą na szlaku rowerowym oczywiście objazdu nie ma więc tylko przekradanie się pod dziwne jak na szlak. Dalej nic ciekawego nie spotkałem aż do trasy maratonu który musiał przecinać szlak a obsługa nie chciała mnie przepuścić więc na pych zrobiłem trochę metrów później hyc na rower i dawaj szkoda że szlaki nasze szybko się rozeszły. Dalej znów nic aż do Kórnika gdzie wiadomo co jest więc nie ma sensu się rozpisywać.

Kórnik część pałacowa
Kórnik część pałacowa © Accjacek

Zamek w Kórniku
Zamek w Kórniku © Accjacek

Dalej aż do samej Mosiny nic ciekawego dopiero w Mosinie rodzynek w postaci podjazdu odbiegającego od wszystkich poprzednich reszta trasy dalej piasek, polna droga, ewentualnie kocie łby i setki muszek, trochę lasu i tak do Kiekrza gdzie trafiam na

Wiatrak w Kiekrzu
Wiatrak w Kiekrzu © Accjacek

Później jeszcze kawałek i docieram do punktu startu więc mogę wracać pierścień zaliczony.

Podsumowanie

Pomimo że trasa prowadzi wokół Poznania na wiele atrakcji turystycznych raczej liczyć nie można raczej przyrodnicze choć i tak zbyt wiele tego nie było więcej to pól i polnych dróg. Szlak nie jest trudny, natomiast jest męczący ze względu na podłoże bo często jest piasek a nawet jak zbity to zazwyczaj w tarkę taż że człowieka utrzepie aż miło a jazda po kamienistych drogach to już esencja tego szlaku. Tak że ktoś z kolarką musi być upartą bestią aby się porwać.
I same oznaczenia są zrobione tak jak by to robiło kilka osób i nie mieli wszyscy tej samej wiedzy bo opis jest że szlak ma być czarny rower na białym tle z pomarańczową obwódką i czarnymi znakami kierunkowymi a po drodze spotkałem pełen folklor i wariacje tak że tylko "Locus" mi potwierdzał że jestem jeszcze na szlaku. Kolejny problem to umiejscowienie oznaczeń były miejsca że proste były lepiej oznaczone jak zakręty a mistrzostwem było znak że jestem na szlaku a zaraz za nim strzałka skrętu lub inny że na łącznikach szlaków było parę słupków z oznaczeniami szlaków... nie dało się to zrobić na jednym? a tak to kręciłem i sprawdzałem czy w tym zbiorowisku jest też mój bo co 50m inny szlak.

Sama trasa kosztowała mnie

3x czekolada goplana której osobiście nie polecam bo jest tak słodka że aż niesmaczna opisowo jak biuściasta blondynka w różowym obcisłym kostiumie.
4,5 litra wody
koszt 11pln




cad:71

Kraków kolejny raz

Sobota, 9 sierpnia 2014 · Komentarze(1)
Kategoria 150-200, Samotnie
Coś mi klikło wczoraj że dziś pojadę do Krakowa.... plan był prosty ruszyć o 6:00 i prawie się udało bo ruszyłem ale z łóżka więc start się opóźnił o ok 45min. Do Krakowa tym razem prowadziła mnie mapa google wersja rowerowa. Ogólnie pozytywnie po za faktem że na niebieskim pomiędzy Jaworznem a Trzebinią małe bagienka przez które musiałem brodzić reszta przez Lasy Dulowskie. Ostanie 15 km już trasą 79 niestety ruch szalony pomimo że TIR-y ponoć miały zakazy. Dopiero w okolicach centrum odkrywam że dziś jest przecież finał TdP.

  Dzieciaki startują do TDP
Dzieciaki startują do TDP © Accjacek

Z racji że było jeszcze wcześnie a ja miałem w planie zwiedzanie muzeum lotnictwa ruszam dalej... przepraszam człapie bo ludzi tyle że iść się nie da a co dopiero jechać ale udaje się wydostać.

Muzeum lotnictwa Kraków
Muzeum lotnictwa Kraków © Accjacek

W muzeum spędzam chyba z dwie godziny, warto jechać tym bardziej że przed są stojaki dla rowerów więc mając zabezpieczenie można fajnie przypiąć rower. W miedzy czasie testowałem swój nowy power bank doładowując do pełna tel. i jeszcze zostało energii na drugie a przynajmniej tak wskazuje.

A tego ruskie pewnie szukają
A tego ruskie pewnie szukają © Accjacek

Ju z muzeum
Ju z muzeum © Accjacek

Papieski helikopter
Papieski helikopter © Accjacek

Jak już mnie rozbolały nogi od łazikowania pomiędzy eksponatami chwilę przycupłem co by zebrać siły i ruszyłem w drogę powrotną.

Wracam do centrum a tam jeszcze więcej luda więc wyrywam się z tego ścisku i postanawiam jechać do domu bo do startów jeszcze bym musiał czekać a wracanie po zakończeniu skończyło by się dla mnie nocną eskapadą. Wyjeżdżając z Krakowa trafiam na strefę serwisową.

W okolicach stadionu staneły tir-y serwisowe
W okolicach stadionu staneły tir-y serwisowe © Accjacek

Z wiadomych powodów musiałem
Z wiadomych powodów musiałem © Accjacek

oglądam sobie stanowiska serwisowe i maszyny część kolarzy już jeździ po okolicy rozgrzewając się. Co ciekawe można było wjechać bez problemów popatrzeć na rowerki niemal dotknąć i nikt nikogo nie gonił, krzyczał czy wyrzucał  da się...da.

Powrót mniej więcej tą samą trasą z mikro modyfikacjami.

Co śmieszne pogubiłem się w okolicach Sosiny i musiałem ciąć przez pole przy okazji wkręciło mi się jakieś drzewsko w tylne koło i niemal zerwałem łańcuch. Na Sosince mały postój na loda włoskiego i dalej do domu. Na dworcu szlabany na dole bo pociąg ciągnący cysterny wlekł gdzieś cały ten skład ja z nudów przeglądam licznik i odkrywam że mam średnią 19,9 km/h postanawiam zawalczyć.
Dalsza droga to podgląd na średnią i walka ze zmęczenie ale z sukcesem. A w domku szybki prysznic i kibicować, nie wiem tylko czemu ogłosili że Majka wygrał przecież to ja pierwszy dojechałem :)


Trasa kosztowała mnie śniadanie, 2,5 tabliczki czekolady, 4 litry Muszynianki ( dopałerowane dwoma pastylkami magnezu i dwoma Isostara)
cad:68