Dziś z córcią Sosinka na lody a dalej Bukowno i Sławków. Ogólnie po wczorajszym było trochę słabiej jednak czułem te 60km w nogach a może to kwestia trasy jednak to nie P4.
Mokro ale przyjemnie. Mały ruch nawet rowerowy a w Rabsztynie święto związane z zamkiem. Pokazy, rycerze, armaty strzały i tylko prowadzący miał problem bo ciągle mylił Rabsztyn z Będzinem. Niestety czasu nie miałem za wiele więc po 20min zawijałem do domu.
Taki szybki sponton miała być Sosinka później trochę lasem na żabniku miało się skończyć a wylądowałem w Trzebini. Większość szlakami rowerowymi. Jedynie co mnie zaskoczyło to że 0 błota sam piasek w lesie i to po ośkę.
Miał być siewierz z powrotem przez przeczyce ale coś nie pykło i wyszło siewierz dwa razy. Wycieczka ze szwagrem ale to ja tym razem byłem zawaligrodą.