Niestety obowiązki domowe pozwoliły mi wygospodarować tylko 2:30h na brykanie rowerem. Wybrałem się więc w okolice Przeczyc wybadać czy da się i jak objechać to bajorko może w przyszłą niedziele uda się...
Wpisy na forum czytałem od 2 dni ale decyzja zapadła na 3 godziny przed zbiórką. Na placu czekali już Krzysiek i Andrzej szybkie powitanie i jedziemy w kierunku Dąbrowy Górniczej. Krzysiek prowadził nas swoimi skrótami a Pogorie 4 omineliśmy terenami w których Krzysiek sprawdzał tubylców. Z Pogori odbiliśmy na docelową górke ja miałem już serdecznie dość tempa jakie musiałem utrzymać i w połowie lasu już byłem padniety więc gdy dojechaliśmy do górki to jechałem na młynku swoim tempem. Sama górka to porośnięte drzewami wzniesienie po którym się przyjemnie rowerkiem bryka. Droga powrotna prowadziła ponownie do Pogori 4 i asfaltami na molo gdzie się polansowaliśmy. A zapomniałem dodać że na przejeździe pomiędzy jeziorkami Krzysiek zaliczył stłuczke z innym bikerem (na szczęście niegroźna).
Na przejeździe kolejowym Krzysiek nas pożegnał i pojechał torowiskiem do domu (on to kocha teren :)) a my z Andrzejem koło Domu kultury, Kościoła i Nemo w kierunku Placu Papieskiego. Na tym odcinku wykręciłem swojego maksa wsiadając za autobus 808.
A czemu ta górka nazywa się dębowa to nie wiem na drzewach się nie znam ale dębów to tam raczej nie było.
Edit: I się wyjaśniło ma być Bukowa Andi namieszał z nazwą :) cad:84
Dziś rano stwierdziłem że poziom akceptowalnej tem. jest osiągnięty (brak szronu na szybach samochodów przed blokiem) więc wybrałem się rowerkiem.. Miało być v3 ale jednak szybko marzłem i zmodyfikowałem do v2.
Z racji że w trakcie ostatniej wycieczki złamał mi się zaczep w torebce podsiodłowej pojechałem do jednego słynnego sklepu w Sosnowcu z reklamacją a tu pełen wersal od ręki i bez krzyku.
Sprawdziłem swoje tempo bez rozgrzewki ale chyba dobrze że nie pojechałem z chłopakami w niedziele bo by zmarzli czekając na mnie :)
A niedziele spędziłem na małej przebudowie a oto efekt
Z racji że opisywanie wycieczek idzie mi słabo zaczne od razu od podsumowania dzisiejszego wyjazdu na jezioro w Rybniku. Z pozytywów: na placu Papieskim pojawił się Adam (limit) Z negatywów : tylko Adam Z pozytywów : trasa była zaplanowana asfaltami Z negatywów: tylko zaplanowana nie zweryfikowana Z pozytywów: To moja nawigacja prowadziła Z negatywów: nie mogłem marudzić na jakość drogi Z pozytywów: były asfalty Z negatywów: bywały asfalty Z pozytywów: jechaliśmy przez lasy Z negatywów: ktoś ogrodził nam las i pchaliśmy przez jeżyny wysokości 1m Z pozytywów: było tylko trochę błota Z negatywów: na naszej drodze było błoto(momentami rowery mieliśmy bardziej upaprane niż w trakcie wypraw górskich) Z negatywów: na miejscu byliśmy godzinę później niż zakładał plan Z pozytywów: tylko godzinę później Z pozytywów: byliśmy w trzech MC Donaldach Z negatywów: tylko w jednym jedliśmy Z negatywów: złamał mi się uchwyt od torebki podsiodłowej Z pozytywów: zawsze mogła się urwać i zginąć I pare słów na niedziele: Trasa wypadła nam w większości ścieżkami rowerowymi (szutry, drogi polne) nawet nie spodziewałem się że można po naszej aglomeracji pomykać takimi uboczami. Adam pewnie opisze naszą wycieczkę dużo ciekawiej i obrazowo bo robił ciekawe zdjęcia szczególnie z naszego przedzierania się przez las.
Dziś termometr pokazał 1,4'C chyba pora myśleć o sankach. Powrót do domu po zmianie planów ku radości dzieciaka. Cieżkie chmury i prognoza godzinowa przekonała mnie że nie ma sensu ryzykować deszczu w takich warunkach. cad:82
Poranek wyglądał zachęcająco to pojechałem a teraz patrze na to i zastanawiam się kogo się czepić co by do domu zabrał... może się do po południa wypogodzi.
No i się wypogodziło to:
Wybrałem się w okolice Adama(limit-a) pooglądać jego okolice. Zdjęć nie robiłem bo zimno że mi się rekawiczek ściągać nie chciało. cad:78.
Wczoraj padało, rano padało coś się spsuła pogoda. Po pracy stwierdziłem że drogi troche przeschły a po niedzielnym rowerowaniu mam zapiaszczony napęd to tak dla samej możliwości porowerowania pojechałem do roboty umyć napęd i nasmarować. Tym bardziej że mam zamiar dojechać na tej deorce ten rok do końca i na nowy sezon wsadzić nowy zestaw.
Dzień zaczął się od dylematów jak się ubrać ( facet z kobiecymi problemami ??) a tak na poważnie to nie wiedziałem jak ciepło się ubrać końcem końców zakładam troche cieplejszy zestaw co w moim przypadku było dobrym wyborem.
Rano +4'C na Palcu Papieskim gdzie czekali już Damian i Andrzej a kilka sekund później pojawia się Adam i Tomek. W tym składzie jedziemy na Sosinę po Krzyśka i ruszamy trasą Adama niestety już po 10km musiała być modyfikowana bo pobłądziliśmy :) Trasa ogólnie fajna troche lasu, terenu i asfaltów. Wszystko przyjemne i przejezdne choć 2x się ratowałem przed glebą.
Tylko tempo mocne i na granicy moich możliwość jakoś dałem rade choć nogi teraz bolą.
Miało być ładnie i w miare słonecznie a było mokro i raz zmokliśmy dlatego tytuł taki a nie inny. Foty będą na pewno u Krzyśka i Adama (choć Tomek i Andrzej też coś tam focił)
Część trasy targałem jakimiś krzakami w których to rozmyłą mi się ścieżka lub coś co ją imitowało. Jakąś dziurą w płocie włamałem się na ogródki działkowe licząc że po drugiej stronie będzie brama otwarta i droga do cywilizacji ale nie wszystko już było pozamykane. Więc dalej targałem krzakami aż dotarłem gdzieś w okolice "fashion house" a potem już kierunek na dom.