Dziś dzień zdrowego trybu życia bo i pogoda dopisała a ja nie zaspałem do roboty jak wczoraj :) Udało się pojeździć, pobiegać za piłką a teraz sobie piwko sączę i rozmyślam jak wygospodarować więcej czasu na wszystkie obowiązki i projekciki które prowadzę.
Jak to w życiu czasu mało i tylko poczytać można jak chłopaki śmigają. Ja wygospodarowałem marne parę minut ma maleńkie kółeczko w przerwie obowiązków. Jedyne co mnie cieszy to że dni co raz dłuższe będzie może z czego urwać parę godzin na rowerkowanie. Szkoda tylko że wtedy znowu trzeba będzie robić za kotwicę :)
cad:77 do celu: 7299 km
PS. Nie kupujcie Sigmy 2209 termometr i altimetr mi padły ciekawe kiedy przestanie dystans liczyć. :(
To i ja powoli zaczynam kręcić w miarę możliwości a to mogą być jedne z niewielu w moim przypadku. Ledwo dojechałem i już pada jak tak będzie powrót środkami zastępczymi.
Jak patrze na mapkę to już wiem czemu tak odstawałem od reszty ekipy. 2 miesiące bez rowerka, grupka zapaleńców ciągle trzymająca mocne jak dla mnie tempo i jazda w górę. Jakoś dałem rade choć musiałem nieźle dymać na szczęście były postoje czy to wymuszone (mój pit-stop) czy ulubiona fontanna Andiego. Pogoda dopisała, towarzystwo też tylko kondycje trzeba pod szlifować co może być trudne w moim przypadku.
Co tu pisać dziś wygospodarowałem 2 godzinki a i słonko wyglądało nieśmiało za chmur to ruszyłem. Niestety wszędzie stoi woda więc powolutku chodnikami doturlałem się na Pogorie gdzie chodniczkami do Wojkowic i do domku.
A teraz mycie maszyny i do rowerowni. cad:79 Pozostało 7457km
Rano pogoda zachęcająca a i ja wygospodarowałem troche czasu na brykanie. A że było przed 10 to szybki sms do Andiego czy dziś bryka odpowiedz była pozytywna. To jaki plan myśle sobie może Adamowi oddam pentka to tel do niego i jesteśmy ugadani na pogorii.
O 10:30 startujemy z Andim z Placu Papieskiego w kierunku Pogorii zachaczając dwie stacje benzynowe celem uzupełnienia wiatru w kołach. Tuż przed Pogorią dołącza się Doms który miał w planie pobrykać na Pogorii.
Po małych perturbacjach udało się nam spotkać Adama który czekał na nas na nie tym co trzeba przejeździe kolejowym. Z racji że byliśmy w Adamowych okolicach więc padło że musi nas oprowadzić po swoich okolicach. Brykając troche asfaltami troche szutrami objechaliśmy okolice Adamowe oczywiście mieliśmy standardowy już chyba postój na laczka u Andiego, wracając zachaczyliśmy o tamę na Przeczycach gdzie było Adamowi dane rozdziewiczyć swoją Meridke.
Dalsza droga już bez przygód jedynie Andiemu brakowało szybkości więc wyrywał co chwila do przodu co by na postojach popykać fajeczkę. Jadąc tak powoli w kierunku domku gubiliśmy się powoli czyli najpierw Doms zaraz po nim pożegnał się z nami Adam. My z Andim jeszcze szybkie zakupy i też do domu. Wszystko zgodnie z planem na 15 w domku.
Na forum cisza na Bikestatsie cisza chyba misie poszły spać :) Pogoda zza okna woła na rower bo to już ostatki więc po wszystkich zabiegach pielęgnacyjnych przy moim nowym skarbie (usnęła) wciągam ciuchy daje całusa żonce i brykam do rowerowni a tam laczek ... Nie nie dziś to mnie nie zatrzyma pompuje byle do BP dojechać na kompresor i wychodzę no ale dobra gdzie jechać może pojadę oblukać nową strzałę Adama niestety Adam chory i nie bryka (zdrówka Adam). To postanawiam pobrykać po najbliższej okolicy i sprawdzić czy ze stacji BP przy S1 da się zjechać na Klimontów, zjechać się da ale trzeba mieć albo terenówkę albo auto w d...
A potem trochę jakimiś ścieżkami trochę asfaltami na Sosinę małe kółko i do domu.