To już któreś podejście pod objazd tych jeziorek zawsze coś stawało na przeszkodzie albo obowiązki, pogoda lub brak czasu i tym razem było kiepsko bo plan był objechać wszystkie trzy jeziorka niestety awaria auta spowodowała że przyjechałem do celu bardzo późno i najlepszy termin przepadł, drugie podejście też nie wyszło tym razem obowiązki i w końcu dziś udało się wystartować co prawda bardzo późno po południu i tylko jedno udało się zaliczyć i tak większość po ciemku więc wrażeń nie ma zbyt wiele.
Muszę jednak pochwalić austriackich kierowców za kulturę wobec cyklistów.
Sama trasa była dość prosta trzymać się możliwie blisko brzegu co by się nie pogubić warunki jak na listopad i góry znośne jak startowałem było +6'C i spadała więc ciepłe ciuszki i ochraniacze na buty się przydały.
Po 10km łapie kapcia dość spora dziura ale udało się połatać dętkę i oponę więc pojechałem dalej ogólnie jedna strona jeziorka dość pofalowana krótkie ale strome podjazdy i zjazdy, druga strona już łagodniejsza. Trzeba będzie jeszcze tu wrócić może już prywatnie widziałem pola campingowe więc myślę że da się tu pobyć za rozsądną kasę gdzie lidl i billa też już mam obczajone :-)
Wg. netu mieli mieć na składzie opony 20" niestety jak to w życiu nie mieli więc kupiłem tylko 2 dętki. W auchan widać że rowery już wyszły z mody więc i opon nie było. Musiałem pod sklepem zrobić przegląd u syna i znalazłem drut i kolec wbity w oponę niestety młody nie ma sumienia dla swojego sprzętu i dociera go na maksa, załatwiając mi 2 dziury tygodniowo co już nadszarpnęło moje zapasy łatek i dętek.
Jak w tytule trzy kałuże czyli P3,P4 i Przeczyce. Wyruszyłem po 17:00 i muszę uznać że była to dobra decyzja bo pomimo jazdy na lampce to łazików spotkałem szt.3 a temperatura była naprawdę przyjemna dopiero wracając w okolicy P3 założyłem długi rękaw.
Miałem parę chwil w trakcie podróży służbowej to postanowiłem zabrać 2 kółka i zobaczyć co ciekawego czaj się w lasach Zakopanego. Niestety zacząłem jak żółtodziób (zresztą taki jestem) i ruszyłem pod wyciągiem na Gubałówke nawet połowe podjechałem a potem już zapych dopiero u góry dało się jechać wybrałem czarny szlak w kierunku granicy a fotki poniżej pokażą co mnie w tych lasach spotkało. Na koniec jeszcze zrobiłem objazd Zakopanego celem znalezienia myjni gdzie była możliwość umycia roweru.
Dziś trochę dalej czyli Sosina, Bukowno,Bolesław, Błędów, Łosień i dom. Ogólnie kiepsko na szczęście radio zagłuszało pojękiwanie roweru więc jestem zmęczony tylko fizycznie.
Do południa z córeczką na pogorię naszymi pięknymi ścieżkami rowerowymi oby tym co je tyczyli nakładli tyle samo progów zwalniających co na ścieżce z Placu Papieskiego na Pogorię. W drodze powrotnej spotykam Andiego to sobie pogadaliśmy. Wieczorkiem jeszcze synek mnie zabrał na małą dokrętkę.