Dziś miało być lajtowo bo jutro idę na Kosza miała być Sosinka niestety jak córka zobaczyła że wciągam ciuchy na rower nie było litości. Z tej okazji nawet syn się wybrał który zazwyczaj szukał wymówek jak tu ojca zbyć. Ogólnie tempo syna który po raz pierwszy w tym roku na rower się wybrał, mi pasiło bo miało być lajtowo i było a najbardziej zainteresowana po 400m usnęła i obudziła się na 2 km przed domem. Niestety na dłuższe przeloty z dzieciakiem w przyczepce jeszcze aury nie ma więc był Kazimierz ale ten Park.
Miałem jechać sam ale gdy tylko wyjąłem kask już córka była przy mnie i krzyczy że ona też jedzie :-)
Pogoda co prawda słoneczna ale temperatura niska więc na jakieś wojaże pozwolić sobie nie mogłem to namówiłem syna i pojechaliśmy w trójkę poćwiczyć jazdę na rowerku biegowym.
Córcia po dwóch przejazdach uznała że dla niej to już dość ciężko jej było się odpychać w kozakach więc godzinkę pospacerowaliśmy po lasku i spakowaliśmy się w drogę powrotną.
Po drodze spotykam Andrzeja pędzącego na niedzielny patrol szybkie wymachy kończynami i każdy pojechał dalej w swoim kierunku.
Dzień piękny więc postanawiamy pojechać na P3 a może i P4. Zapinam przyczepkę pakuje córkę i słyszę że syn też jedzie no ok czekamy. Wyjazd syna chyba był raczej sprawką mamy niż samych chęci syna bo już na starym zagórzu syn zaczyna marudzić a że nie miałem ochoty go motywować więc w tył zwrot i do domu. Po odstawieniu syna w pobliże domku stwierdzam że córka z nudów przysnęła a ja postanowiłem że dwa razy w tym samym kierunku nie pojadę i obrałem kierunek parku na Kazimierzu. U celu córka już była wyspana więc trzeba było chwilę postać przy sarenkach i osiołkach później trochę spaceru i powrót do domu bo zaczął wiać nieprzyjemny wiaterek co przy małym dziecku nie jest wskazane.
Po jednym dniu opadów i dzisiejszym nieciekawym poranku pogoda się poprawiła więc gdy tylko powróciłem do domku i wciąłem obiad postanowiłem zrobić małe kółko. Na moją koncepcje przystał córka i trzeba było zaprzęgać przyczepkę. Niestety zmusiło mnie to do skrócenia moich planów bo szkoda dzieciaka ciągać po nocy szczególnie że chłodno i pełno robactwa lata wokół pogorii.