No i się pospało czyli jednorazowe zignorowanie budzika bo na dworze tak ciemno że musi padać... nie padało ale wystarczyło aby mieć do wyboru auto albo najkrótsza... kusiło oj kusiło co by sobie odpuścić dziś ale się przełamałem i jakoś nawet tak na czas dojechałem.
A w drodze powrotnej w poszukiwaniu power banku końcem końców kupiłem w Euro TP-Link 10400mAh w końcu wywalę akumulatory które ciągałem.
Ruszam jak zwykle choć ciągle obiecuje sobie wstać te 30min wcześniej i zrobić ekstra km tylko plany wieczorne ciężko realizuje się rano ;-)
Do domu pod groźbą deszczu która mnie dogania na ostatnim kilometrze na szczęście nie miało czasu mnie zmoczyć zbytnio jedynie schłodzić delikatnie. cad:78
Do pracy spokojnie bez napinki co by być "fresh" poranna temperatura zresztą to ułatwiła bo było wyraźnie chłodniej. A po pracy mały + czyli trochę mi się zboczyło. CAD:73
Miało być a nie było bo już na początku pomieszałem drogi koło koksowni i trzeba było przez poorane przez dziki ścieżki leśne przebijać się do drogi na Niegowonice. Dodatkowo w lasach kałuże choć pierwszą i to najgłębszą zaliczyłem już na łączniku pomiędzy Klimontowem a Lenartowicza buty pełne wody :) później były płytsze. Dalsza trasa już na spokojnie bez atrakcji temperatura znośna. Powrót przez Olkusz, Bukowno,Sosinę tu już słońce zrobiło swoje ja też za późno przyjąłem potrzebne kalorie i w połowie drogi padłem na pysk, dopiero po przyjęciu 1 całej mlecznej Wedla i pół litra Powerade jakoś się jechało. Dziś już fontanna czynna w Bukownie, a na Sosinie tłumy jak by lato było :)