Co tu pisać pro rodzinnie nawet syn się dołączył co skutkuje dystansem :)
Nikt naprawdę nikt nie chciał mnie przejechać a nawet otrąbić .... ten kraj na psy schodzi :-) to było w drodze do.
Powrót na szczęście rozwiał moje złudzenia gdy kierowca autobusu "K" wkomponował mnie w krawężnik.
Tylko narwany kierowca autobusu reszta spoko.
Miała być piaskownica ale piaskownicę obsiadło jakieś takie znajome towarzystwo które to do owego piasku mnie nie dopuściło a wysłało w okoliczne lasy na szukanie punktów które miały być na orientację.... niestety organizatorzy mieli własną wersję mapy która to nie odzwierciedlała prawidłowo rzeczywistości co doprowadziło do przekomicznych sytuacji i pozwalało na dowolną interpretację podpowiedzi z odprawy.
Mikro impra udana w klasie przyczep nie mieliśmy sobie równych co zaowocowało wygraniem nagrody głownej za co organizatorom serdecznie dziękujemy :)
Ponownie piaskownica tyle że doszło jeszcze jedno kółko co by córcia sobie pospała.
Z przyczepką co by córka troche się wyszalała na placu zabaw.
Dziś kolejne pare chwil wygospodarowane a i pogoda piękna szkoda że tylko rano później już kicha i zimno na brykanie z dzieckiem.
Ogólnie z przyczepką można zintensyfikować obciążenie co było czuć po bólu pleców w drodze powrotnej.
Trasa normal, pogoda ok, narwańców 0 no może jeden ale to w drodze powrotnej i na rowerku czyli Tomek na ostrzaku z mega wypas SPD-ami niestety z racji że jeszcze nie opatentowane fotek nie pozwolił robić :)
Zaczyna brakować życia na wszystko więc ja porobić papierki a córka porysować a wszystko dzięki uprzejmości aury zrobione rowerkiem.
Tempo sterowane przyczepką której opierałem się tylko 5km później mnie przekonała że to ona ma więcej sił mnie hamować jak ja ją ciągnąć.