Start o 8 rano jeszcze nie wiedziałem co mnie czeka a czekało sporo podjazdów i mordercze słoneczko. Testowałem panele słoneczne do zasilania nawigacji więc początkowo nawet byłem happy. Plan miałem prosty dojechać pokręcić się i do domu co by na 14 być i tu się zrodził problem bo po dojechaniu na miejsce okazało się że mam tyle czasu co by 2 fotki trzasnąć i do domu. Podsumowując nic nie zobaczyłem, ujechałem się jak koń i muszę tam pojechać jeszcze raz. Z plusów żę dojechałem, wrociłem i solary dały rade normalnie na baterii po 5h na minimalnym podświetleniu 5h to był max teraz w sumie było 6 z jaśniejszym ekranem a po dojechaniu do domu baterii było 63% inna sprawa że bateria też już nie nowa.
Zaczęło się normalnie ale.... Po analizie mapki w jednym punkcie trasy rowerowej wybrałem alternatywny przejazd i się zaczęło... najpierw pojawiły się delikatne piaski, potem piaski i skończyła się jazda a zaczęło się pchanie podążając po śladach 2 rowerów liczyłem że jest to krótka niedogodność jak się okazało małżeństwo po których śladach podążałem samo zaginęło w lasach dookoła pogorii. Na nasze szczęście trafiliśmy na ofroaderów na quadach którzy nas wyprowadzili z lasu :) efekt 1h marszu po piskach i bagnach z rowerkiem. cad:73
Po sklepach w poszukiwaniu rady na cierpnące dłonie po dłuższej jeździe. Efekt marny ale jest szansa zamówiłem kierownice trekingową i regulowany mostek może to coś pomoże.