Z Wisły
Niedziela, 31 sierpnia 2014
· Komentarze(2)
Powrót zaczynamy od lustracji nieboskłonu coś około 8 rano. W oddali nad górami widać że nadciągają ciemniejsze chmurki a że pogodynki z uporem maniaka powtarzały będzie padać, będzie padać... więc szybka toaleta, pakowanko i ruszamy. Wpierw na CPN po paliwko czyli wodę mineralną. Dalej starym szlakiem aż do Skoczowa gdzie trasę modyfikujemy o felerną kładkę tam doganiamy też błękitne niebo które już będzie nam towarzyszyć aż do samego domu. Reszt trasa standardowa z postojem za Goczałkowicami na zakupy w sklepie bo piekarnia przy tamie jeszcze zamknięta (albo raczej sklep który tam teraz jest). Posileni bułką z bananem ... tak tak ta sama dieta co u Małysza ruszamy dalej tyle że tym razem omijamy Bieruń a zaczepiamy o Tychy. W lasach Mysłowickich znów ścieżki się nam plączą ale tym razem nie drążymy tematów tylko zawracamy i jedziemy głównymi szlakami leśników.
Oczywiście powtórka z błotka znów jestem szczęśliwy jak dziecko czyli ufajdany.
Do domu docieram na 2 godziny przed deszczem piękny dzień.
cad:63
Oczywiście powtórka z błotka znów jestem szczęśliwy jak dziecko czyli ufajdany.
Do domu docieram na 2 godziny przed deszczem piękny dzień.
cad:63