Dziś w końcu udało się wygospodarować trochę czasu i syn miał okazje zaprezentować mi iż nauczył się poruszać na rowerku. Z racji iż objazd osiedla wykazał iż robi dla mnie imponujące postępy postanowiliśmy pojechać do decatchlonu na przymiarkę roweru który będzie odpowiedni dla niego rozmiarowo. W sklepie spotkałem Nekora kilka szybkich zdań i każdy ruszył w swoim kierunku. Średnia pewnie spadnie ale mam kompana do jazdy :) i motywatora dla mojej żonki :) Szkoda że teraz zaś córcia się pochorowała i przyczepka leży odłogiem..... życie :(
Po wczorajszych lekcjach jestem mocno obolały tak naprawdę to bolą mnie uda, ręce no i siodło jakieś takie poobijane. Po obiadku postanawiam zobaczyć jak wygląda sytuacja z moim rowerkiem. Sprawy znane to stopka którą po prostu odkręciłem i poleciała do kosza, następnie czyszczenie napędu i przegląd łańcucha czy gdzieś się nie rozłazi (tu wszystko ok) czyszczenie i smarowanie. Deorka górą :). Następnie hamulec przedni bo sobie cichutko popiskiwał w drodze z dworca do domu, ale oprócz małego kawałka drewienka nic tam nie znalazłem. To co zrobić z problemami swojego obolałego cielska ... rozjazd. Cichutko odzywam się że chce na rower o dziwo dostaje zielone światło bez zbędnych dyskusji ... kochana żonka. Na to wszystko napatoczył się syn i z uśmiechem na ustach zapytał gdzie jadę i czy może ze mną. Plan został zrewidowany i wyjazd na Przeczyce skrócono do objazdu pogorii ale z przyczepką. Udało mi się przetestować nowe nabytki z decathlona czyli spodenki + koszulkę (zestaw z rajdu w Mysłowicach) + nowe buty SPD Shimano. Porównanie ze Specami na razie na korzyść Speca bo te mnie uwierały w kostkę ale moja kostka może być obita po górach tym bardziej że musiałem po nogach oberwać bo mam trochę buty potargane.
Może wczoraj nie latałem ale dziś sobie pojeździłem może wolniej, z trudem ale lans był.
Ciężkie jest życie ojca dziś miał być lans na Pogori a wyszło ostre dymanie. A wszystko wynikło z tego że synek postanowił sobie pojechać z tatusiem :)
Syn zakomunikował że jedzie ze mną co robić podpiąłem dyszel zorganizowałem większą gotówkę na picie i jazda. Pierwszy cel to lodziarnia pomiędzy pogoriami, następnie naciskamy na koniec Pogori 4 a tam pada decyzja że jedziemy do wujka to i łosień zaliczyliśmy.
Mój kolejny rekord a w zeszłym roku ledwo zrealizowałem swój cel nr1 czyli 30km z przyczepką.
Coś zaczyna mi szwankować altimetr w Sigmie i 50% podjazdów zignorowała - a licznik mam może z rok :(
<a href="" title="GPSies - z synem"><img src="http://www.gpsies.com/images/linkus.png" border="0" alt="GPSies - z synem" /></a>