Start około godziny 9:00 pogoda fantastyczna (tak wyglądało przez okno) bo słonko naprawdę dopiekało ale nie to było moim problemem a wiatr który mnie blokował wiejąc ciągle w twarz. Przez pewien czas jechałem siłą woli strasznie demotywują takie warunki. Miałem kilka postoi na popas, wymiany opon kobietą które przebiły w autku i zakupy wody której wypiłem całe rzeki.
Od 4 dni siedzę w Poznaniu i deszcz non-stop w końcu pojawiła się okazja wyskoczyć na rower to pojechałem z kuzynem na Malte. Wypad dość pechowy bo na jednej dziurze złapałem kapcia i przebiłem oponę w 3 miejscach :(